Pod koniec września opublikowałam wyzwanie – powrót do formy po ciąży. Wyzwanie trwa 12 tygodni, czyli do końca roku. Czas na podsumowanie pierwszych 4 tygodni.
Na początek chcę zaznaczyć, że przez tydzień byłam przeziębiona, osłabiona. W kolejnym tygodniu byłam u siebie w rodzinnym mieście pod Wrocławiem, więc moja dieta nie była idealna. Jogi również wtedy nie praktykowałam. Wychodzi na to, że z pełnego miesiąca 2 tygodnie były w pełni idealne. W listopadzie planuje się zdecydowanie poprawić!
Oto jak wyglądam na chwilę obecną. Masakra – jeszcze „tylko” 20 kg! 🙂

TRENING

Tak jak wyżej napisałam finalnie jogę ćwiczyłam przez 2 tygodnie, do tego spacery z Oskarem, które były codziennie od 3 do 6-7 km. Niestety spacery nie zależały ode mnie tylko od małego szefa, który głośno i wyraźnie manifestował, że czas do domu.
DIETA

Dietę utrzymywałam przez cały miesiąc z małymi wyjątkami. Zdarzało mi się sięgnąć po coś słodkiego, raz nawet skusiłam się na mc’donalda – jesteśmy tylko ludźmi i nie chce totalnie wszystkiego sobie odmawiać, bo prędzej czy później odbiłoby się na psychice. Wszystko w granicach rozsądku, te „wpadki” były wliczone w kalorie, więc takimi wpadkami to nie są. Wystarczy dobrze wyliczyć zapotrzebowanie kaloryczne i działać.
Poza tym poranek zawsze zaczynam od koktajli, czasami owsianki. Pieczywo tylko ciemne, obiady to bardzo różnie – często robię warzywne zupy. Jestem maniaczką zupową, do tego są szybkie, a przy dziecku czas jest na wagę złota.
WYMIARY I WAGA

Zacznę od wagi i wymiarów. Schudłam 2,5 kg – biorąc pod uwagę, że karmię piersią jestem zadowolona z rezultatu. Przy karmieniu piersią liczę, 0,5 kg tygodniowo utraty wagi, pozostałe osoby śmiało mogą liczyć 1 kg utraty wagi tygodniowo.
Jak widać łącznie z obwodów spadło mi 27,5 cm co uważam za super wynik. Najwięcej spadło z brzucha, jednak to było do przewidzenia, ponieważ brzuch nadal dochodzi do siebie po porodzie.
Ten miesiąc szczerze przyznam nie był idealny. Nie jestem też w pełni zadowolona, jeśli chodzi o jogę i lekkie ćwiczenia. W tym miesiącu Oskar przechodził skok rozwojowy i przez tydzień było ciężko – w nocy wstawanie co godzinę na karmienie, a w ciągu dnia praktycznie był nieodkładalny, co dodatkowo zabierało mnóstwo czasu, którego właściwie dla siebie nie miałam. Listopad jest miesiącem w którym nigdzie nie wyjeżdżamy, więc mam nadzieję, że Oskar nie będzie miał, aż tak wyraźnych skoków – będzie mi łatwiej zadbać o siebie.
Z tego co czytałam maila od Was, niektóre osoby super się trzymają i mają świetne rezultaty! Przez miesiąc będąc regularnym można naprawdę poprawić swoją sylwetkę. Do końca roku 2 miesiące – działamy!
KONTYNUUJEMY WYZWANIE

Czas na listopad – przypominam planer do pobrania TUTAJ.
Nowe wydarzenie na Facebook’u, które jest kontynuacją starego wydarzenia. Jeśli chcesz dołączyć do wydarzenia kliknij TUTAJ.