Odkąd pamiętasz próbujesz schudnąć? Testujesz coraz nowsze metody diety bez żadnych efektów? Jesteś całe życie na diecie? Od samego patrzenia na słodkie tyjesz 10 kg? Mówisz najbliższym osobom, że tym razem się uda, bo odkryłaś nową cud dietę? Widzisz te oczy mówiące „i tak nie schudniesz. Próbujesz od kilku lat, pogódź się z tym, że będziesz gruba”. Przez te oczy sama do końca nie wierzysz, że jesteś w stanie schudnąć- błędne koło.
A co gdyby tak… przestać być na diecie?
Całe życia byłam bardzo szczupłą dziewczyną. Będąc dzieckiem byłam wręcz przerażająco chuda, przez to, że nie miałam kubków smakowych. Mogłam jeść słone, słodkie, gorzkie- nie było dla mnie różnicy i tak nic nie czułam. Nie ma przyjemności jedzenia czegoś czego się nie czuje, więc jadłam mało i rzadko. Ważyłam bardzo mało. Po usunięciu migdałów zaczęłam czuć co jem. Słodkie, słone, gorzkie, tłuste- CZUŁAM! Wiecie co to znaczyło dla dziecka? Byłam w szoku, że to co jadłam i wydawało mi się niesmaczne okazywało się przepyszne. Przytyłam, bo zaczęłam jeść. Z 34 kg (będąc dzieckiem) przytyłam do 44 kg. Wyglądałam w końcu jak człowiek. Będąc w podstawówce panicznie bałam się dodatkowych kg, ważyłam się i „ścigałam” z koleżanką, która będzie szczuplejsza. Ot tak dziecięca zabawa. Całe gimnazjum byłam szczupła. Wszystko zaczęło się w liceum. Nawet nie wiem kiedy przytyłam, nie zarejestrowałam momentu przytycia 18 kg. Byłam wtedy w związku i nie przejmowałam się absolutnie niczym. Tu pizza, frytki, słodycze itp… Nie widziałam swojej nadwagi, bo zwyczajnie nie chciałam jej widzieć. W 3 liceum otrząsnęłam się i koniecznie chciałam schudnąć, wrócić do swojej wagi i czuć się szczęśliwa. Nie mogłam patrzeć na moje ciało! Nienawidziłam siebie. To żaden wstyd. Naprawdę siebie nienawidziłam.
Mam na komputerze zdjęcie w bieliźnie jak wyglądałam ważąc 68 kg. Obiecałam sobie, że jeśli osiągnę formę życia pokażę Wam to zdjęcie. Na razie nie mogę się przełamać. Do tej pory czuje olbrzymi wstyd patrząc na nie. Obiecuje- pokażę je Wam. Zasługujecie na to. Chce Wam udowodnić, że z pulchnej osoby można mieć naprawdę świetne ciało. Nie tylko chodzi o aspekt wizualny, ale też psychiczny. Osoby, które sporo schudły doskonale wiedzą o czym mówię. O odzyskaniu radości, wiary i pewności siebie, która przyszła wraz z utratą kilogramów. O tym, że da się i warto przełamywać swoje słabości.
Mając 17 lat zaczęłam próbować różnych diet. Głównie pamiętam dietę kapuścianą. W 4 dniu miałam odruch wymiotny. Masakra! Człowiek był taki nieświadomy co robi i jak katuje swój organizm. Tycie to proces długi- nie da się przytyć 18 kg w tydzień, to dlaczego wymagasz schudnięcia x kg w miesiąc? Trzeba się uzbroić w cierpliwość.
Do studniówki stosując dietę „głodówkową” schudłam 13 kg. Na studniówce wyglądałam i czułam się jak księżniczka. Popadłam w samozachwyt, wróciłam do starych nawyków i stara waga wróciła. Standard. Odkąd pamiętam całe życie byłam na diecie. Zawsze próbowałam schudnąć- za wszelką cenę. Rodzina już przestała mi wierzyć, bo co chwilę zmieniałam metody. Wspierali mnie w tym, ale po oczach widziałam, że przestali wierzyć w to, że mi się uda. Oczywiście mi tego nie mówili, ale takie rzeczy zwyczajnie się czuje. Powoli przez to również traciłam nadzieję. Dodatkowo mój chłopak z którym byłam stwierdzał, że wyglądam pięknie i wcale nie jestem gruba. Cóż za szczerość.
W połowie 2014 roku przyszedł moment kulminacyjny. Spojrzałam w lustro mając oczy pełne łez i sama do siebie na głos powiedziałam „Patka! Coś Ty z sobą zrobiła, jak Ty wyglądasz! Miałaś tyle prób… Ostatni raz. To będzie ostatnie Twoje podejście, rozumiesz? Jeśli się nie uda, zaakceptujesz swój wygląd i to jak wyglądasz. Polubisz się. Ostatnia szansa, jeśli Ci nie wyjdzie- zaakceptujesz to”. Złożyłam sobie obietnicę i założyłam bloga. Nawet nie wiem dlaczego wpadłam na założenie bloga, gdzie nie miałam o tym zielonego pojęcia! Gdybyście widzieli moją pierwszą wersję bloga… Masakra! Nawet nie potrafiłam ustawić możliwości komentowania. Nie zrażało mnie to, traktowałam bloga jako mój pamiętnik- nie sądziłam, że ktoś to zacznie czytać i uzbieram taką ilość czytelników- Was kochani! Traktowałam bloga jako miejsce w którym będę mogła monitorować swoje postępy. Zaczęłam czytać o zdrowym odżywianiu, nie chciałam już katorżniczych diet. Stosowałam się do wskazówek i się udało! Ostatnia deska ratunku okazała się strzałem w 10! Wiecie dlaczego? Aspekt psychologiczny- miałam wsparcie w postaci Was. Uwierzyłam, że się uda. Bałam się porażki i obawiałam się tego, że jakimś cudem będę musiała zaakceptować swoje ciało i je polubić.
Człowiek POTRZEBUJE wsparcia w tym trudnym okresie. Porozmawiaj szczerze i otwarcie z najbliższymi. Musisz czuć ich aprobatę, zrozumienie, wsparcie. Jeśli oni będą wierzyć w Ciebie, Ty automatycznie uwierzysz, że możesz!
Tak oto powstała moja miłość do -wcześniej- schudnij sama, a obecnie pokolenie fit. To moje dziecko. Choć bywały momenty, w których miałam dość, wracam do bloga niczym bumerang i obiecałam sobie, że już więcej go nie opuszczę. Ciepłe wiadomości od Was, podziękowania za bloga, za to, że Wam pomagam, rozjaśniam umysł i co najważniejsze, że dzięki mnie zmieniliście coś w swoim życiu, schudliście, odzyskaliście radość życia i pewność siebie. I miałabym zostawić moje dziecko? Nigdy! Także…. Nie pozbędziecie się mnie.
Życie jest nieobliczalne i pełne tajemnic. Nigdy nie wiesz co się zmieni w ciągu kilku miesięcy. Może wszystko, może nic. Nie bój się zmian- zmiany są dobre. Walcz o siebie! Nie przestawaj sobie ufać i próbuj, działaj- nie poddawaj się. Nie wiesz od czego zacząć? Gwarantuje, że niedługo to się zmieni. Tylko błagam- nie popełniaj mojego błędu. Nie stosuj diet kapuścianych, kopenhaskich i głodówek. Szanuj swój organizm, a on Ci się pięknie odpłaci.
Pamiętaj o sobie. Bycie wolnym i szczęśliwym człowiekiem to największa cnota.
8 komentarzy
Gratuluję wyniku – wyglądasz rewelacyjnie 🙂 Zgadzam się z tym co piszesz nie nalezy sie katować dietami – zdrowe odżywianie jest najlepsza metoda na wypracowanie schematów żywieniowych 🙂
Najważniejsze to czuć się dobrze w swoim ciele.
Ja jeszcze kilka lat temu nie byłam zadowolona ze swojej wagi, ale wzięłam się w garść, zaczęłam ćwiczyć, zwracać uwagę na swoje nawyki żywieniowe i widzę wielkie efekty 🙂
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
bardzo fajna metamorfoza
super ze Cie znalazlam bo jestem na etapie odchudzania i szukalam pomylsow na zdrowe posiłki. bede na pewno czesto goscic na Twoim blogu
Wspaniała zmiana! …i ciała …i w pewnym sensie duszy – o której pisałaś. Nastawienie, podejście, charakter, nawyk, systematyczność, pewność siebie…tak wiele od nich zależy!
Ogromne gratulacje! Ogromny szacunek, za to, że uwierzyłaś w siebie i udało Ci się osiągnąć cel!
A teraz jeszcze motywujesz innych i…co najważniejsze – pomagasz im! Wspaniale, że do Twojego sukcesu przyczynił się blog i jego czytelnicy! 🙂
Wow, świetna zmiana! Jak widać, da się, trzeba tylko chcieć i robić to z głową. Podczas odchudzania warto też robić sporadyczne badania, żeby widzieć jak nasz organizm na to reaguje. Fajny blog, będę zaglądać częściej 🙂
Gratuluję 🙂 Sama borykam się z nadprogramowymi kilogramami, stosowałam milion diet, chodziłam do dietetyków, łykałam przeróżne suplementy i leki na receptę, wylewałam z siebie 7 poty na rowerku, twisterze i aerobiku, i zawsze jak schudnę kilkanaście kg, to wracają mi z nawiązką. Moja Rodzina też już chyba zwątpiła, że kiedykolwiek będę szczupła, a Pan Mąż mimo ciągłych gróźb, że się ze mną rozwiedzie jak nie schudnę też już chyba w to nie wierzy… ot tak miauczy sobie dla samego miauczenia, a rzeczywistości nie zmieni…;)
Niesamowita przemiana. Gratuluję Ci z całego serca. Wiem sama po sobie ile musiałaś włożyć w to wysiłku i motywacji. Powinnaś być wzorem, prowadzić spotkania z młodzieżą, która szuka różnych pomysłów na odchudzanie w internecie. A wiadomo, że nie wszystkie wskazówki są właściwe..