Jeśli kiedykolwiek próbowałeś schudnąć, najprawdopodobniej przeczytałeś wiele różnych porad, książek czy czasopism- Byłam na wielu blogach, przeczytałam mnóstwo książek, próbowałam wiele produktów, nie wiedziałam, które są dobre, a które złe ponieważ informacje w internecie na temat danego produktu najczęściej są sprzeczne. Każdy od czegoś zaczynał- to zapamiętajcie.
Zapewne przeczytałeś wiele książek na temat zdrowego odżywiania, diety i jak to wprowadzić w życie. Informacje mogą być przydatne- to niesamowite wiedzieć tyle na temat diety! Poprawiasz innych, bo wiesz, że awokado jest „złe” w końcu przeczytałeś taką informację na jakimś blogu.
Małe przypomnienie mojej metamorfozy.
Wpadam w skrajność, ale zapewne wiecie co mam na myśli. Niektóre porady w sieci to stek bzdur. Zatem jak rozpocząć przygodę z odchudzaniem, gdzie w sieci jest wszystkiego ZBYT dużo?
Możesz mieć wszystkie informacje na świecie odnośnie odchudzania, możesz wszystko wiedzieć na temat diety…. Ale niekoniecznie stracisz na wadze. Odchudzanie to nie tylko informacje- chodzi o wprowadzenie tej informacji do działania. Jak to zrobić? Potrzebna jest motywacja i spróbowanie czegoś „innego”.
Nie możesz oczekiwać szybkich efektów, jeśli nie dokonasz małej zmiany. Łatwo nie będzie- przynajmniej na początku, jednak po 2-3 tygodniach gwarantuję, że zauważysz różnice, a wtedy motywacja również wzrośnie.
Od czego zacząć odchudzanie?
Cały sekret tkwi w Twoich myślach. Zasadniczo przyjmujesz wszystko, co wiesz. Otwórz się na nowe możliwości, pomyśl, że za drzwiami masz jeszcze kilka innych drzwi z których możesz się jeszcze więcej nauczyć i zrobić, coś czego normalnie byś się nie odważył. Zmiękcz swoje podejście do ciała i swojego życia, zaakceptuj siebie i pójdź o krok dalej- zdaj sobie sprawę, że masz duże możliwości i powitaj ją z otwartymi ramionami.
Pierwszym krokiem jest ustalenie celu. Usiądź, odpocznij, zrelaksuj się i powiedz sobie, że jesteś gotowy, aby się rozwinąć, uczyć i zmieniać. Nadszedł czas, aby pogodzić się z obecną sytuacją i pójść o krok dalej po to, żeby otworzyć sobie nowe możliwości.
Wielokrotnie powtarzałam, że wizualizacje i myślenie o celu, momentalnie Was do niego przybliża. Powtarzane myśli wywołują emocjonalne reakcje co wiąże się z określonym zachowaniem, które później staje się nawykiem. Wszystko zaczyna się w głowie. Tak samo jest z bieganiem- na początku, gdy biegałam moje myśli przekazywały mi informację, że już nie dam rady, że muszę się zatrzymać. Po chwili powiedziałam sobie, że niby dlaczego? Nie mdleję, nogi mnie nie bolą, po prostu mi się NIE CHCIAŁO, ale mózg przesłał informację, że już nie daje rady. Potęga podświadomości 😉
Zmień sposób myślenia. Osoby, które na początku od razu zakładają „to nie jest dla mnie”, „nie dam rady”, „nie mam czasu”- Dokładnie tak się w ich przypadku stanie. Kiedyś tak myślałam o wyjeździe za granicę na dłuższy czas- to w ogóle nie wchodziło w grę, nie chciałam, nie czułam się z tym pewnie i nikt nie był w stanie mnie namówić. Na 2 miesiące w wieku 18 lat pojechałam do Francji i po tym utwierdziło mnie to w przekonaniu, że na dłużej na pewno nie wyjadę.
Aktualnie piszę ten post siedząc w salonie z kubkiem zielonej herbaty, mój współlokator gra na playstation, a cała akcja rozgrywa się w Amsterdamie. Siedzę tutaj od miesiąca i wcale mi nie jest tak źle jak sobie wmawiałam. Jest naprawdę świetnie. Współlokatorów mam rewelacyjnych, praca jest w porządku, mam czas dla siebie, mogę trenować, wtedy kiedy mam ochotę. Same plusy, a wmawiałam sobie przerażające wizje.
Podświadomość ma olbrzymią wpływ na każdą Twoją decyzję. Zacznij od niej, a później działaj. Otwórz się. Uwolnij.
Jeśli chodzi o ćwiczenie podświadomości i bycie obiektywnym trzeba praktykować i ćwiczyć mózg. Dlaczego? Jeśli nie będziesz ćwiczyć umysłu i ciała to nie pójdziesz do przodu. Będziesz stać w miejscu, a z czasem zaczniesz się cofać.
Zastanów się, jeśli to co robisz nie działa, to dlaczego tak mocno trzymasz się tych złych nawyków?
Otwórz umysł i…. nie bój się. Po prostu przestań się bać zmian. Zmiany są dobre.
7 komentarzy
Uwielbiam to! Wiem, że chcąc nie chcąc będę musiał podjąć decyzję o schudnięciu 10-15 kg. Decyzja jest o tyle trudna, że już raz to zrobiłem, ale chaotycznie, za szybko i bez zmiany sposobu myślenia. Dziękuję za artyrkuł! Jest napisany jakby specjalnie dla mnie! <3 😀
Dziękuję Ci za ten post! Ja jestem leniem do kwadratu, na diecie jestem chyba od urodzenia i za cholerę nie mogę wziąć się za siebie. Niby wiem, że to kwestia myślenia, ale ja bym po prostu chciała widzieć efekty już po kilku dniach.
Ale wiesz co? Lubię oglądać ludzi takich jak Ty 🙂 Takie metamorfozy mega motywują!
Trafne spostrzeżenia. Przeczytałam kiedyś takie zdanie: „Jeżeli podjąłeś już decyzję o zmianie, to masz wszystko czego ci trzeba” – to dowodzi właśnie, że wszystko zaczyna się od głowy. Dostęp mamy do wszystkiego: dietetyków, fit obiadków, cateringów, siłowni, zajęć takich i owakich, ale bez mocnego postanowienia pt. „tak chcę. zrobię – dziś zaczynam” nic się nie wydarzy. Ja zaczęłam w połowie czerwca, do dziś mam już prawie minus 10kg 🙂
Mogę się śmiało pod tym podpisać. Za sobą mam 28 kg, ale zostało jeszcze 10 – na razie nie do ruszenia. Też poddawałam się szybko przy bieganiu, ale potem wyłączyłam w sobie to destrukcyjne myślenie. Teraz niestety nie biegam, bo w kółko choruję, to koszmar – zatoki, przeziębienie i reszta. Non stop.
Ja właśnie z myśleniem mam ostatnio problemy 🙂 Wydaje mi się, że nie dam rady, choć tak naprawdę zawsze do tej pory mi się udawało, więc czemu tym razem miałoby być inaczej?
Uważam, że to właśnie sposób myślenia ogranicza wiele osób, które oglądają mnóstwo filmów motywacyjnych, czytają blogi, artykuły, szukają inspiracji, aby zacząć „działanie”, ale nadal coś je ogranicza i uniemożliwia przełamanie obaw i barier. Pierwszy krok jest najważniejszy, a potem juz systematyczny trening i trzymanie w miarę dobrej diety.
10 minut temu trafiłam na ten blog szukając przyczyny bolących kolan i tak trafiłam na ten post. Kilka razy zaczynałam z ćwiczeniami, ale mój słomiany zapał najdłużej trwał miesiąc. Teraz zamierzam zacząć i już nigdy z nimi nie skończyć. Twój post wydaje mi się, że będzie dobrym kopniakiem na dni, w których przyjdzie mi do głowy żeby to walnąć i nie walczyć o lepszą JA. Dziękuję za ten post