Są dni w których zwyczajnie nie mamy na nic ochoty… bo zimno, ciepło, zła pogoda, dobra pogoda. Każdy z nas tak ma i nie ma w tym nic dziwnego- gorzej, jeśli to się zdarza zbyt często, wtedy powinniśmy się zastanowić, czy to niechęć, czy zwyczajne lenistwo. Lato się kończy, przed nami piękne początki jesieni i mało tego- to najlepszy okres na rozpoczęcie treningów! Temperatura jest idealna, nie za gorąco, nie za zimno. Na co czekasz? Jeśli zbyt często dopada Cię niechęć do treningów, czas na walkę z tym!
PAMIĘTAJ! JESTEŚMY TYLKO LUDŹMI!
Każdy z nas ma gorszy dzień tyle, że nie każdy wie jak sobie z tym radzić. Na mnie osobiście podziałała… akceptacja tego. Jeśli naprawdę nie mam na nic ochoty to się nie zmuszam. Wcześniej wychodziłam z założenia, że jeśli zmuszę się do jakiejś aktywności to po treningu będę się czuła świetnie! Niestety rzadko kiedy tak było, jeśli nie miałam ochoty na trening, to po nim wcale lepiej się nie czułam, a byłam jeszcze bardziej zniechęcona. Każdy czasami potrzebuje resetu, więc pamiętaj- NIC na siłę. Czasami TRZEBA odpuścić. Zamiast intensywnego treningu zawsze można zrobić coś relaksującego jak np. joga- na mnie zawsze działa, szczególnie w stresujące dni. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby trochę zmienić swój plan treningowy. Nie masz ochoty biegać? Porozciągaj się, pomedytuj, potańcz. Ważne, żeby zrobić coś na co masz ochotę!
PO PROSTU ZRÓB TO
Najlepszym momentem na trening jest zrobienie go od razu. Człowiek, gdy ma dużo obowiązków lepiej gospodaruje czasem, więc jeśli wracasz do domu po pracy, wskocz w ulubione ciuchy i od razu wybierz się na trening. Najgorsza opcja to wrócić do domu, zjeść obiad, wziąć prysznic, posprzątać dom, usiąść i włączyć TV- wtedy na pewno nie będzie się chciało ruszać z domu. Zrobienie czegoś od razu jest jednym z najlepszych sposobów na regularność. Człowiek im dłużej myśli, analizuje, zastanawia się, gdyba czy mu się chce czy nie to zawsze znajdzie argument na to, żeby jednak nie pójść na trening. Na mnie to zawsze działa. Im więcej mam obowiązków tym lepiej gospodaruje czasem, bo wpadam w „wir” pracy.
POCZĄTKI
Jak wiadomo początki są najtrudniejsze, jednak jeśli wytrwasz w treningowych postanowieniach przez 30 dni, to później trening stanie się jednym z przyjemnych „obowiązków” do zrobienia. Dużo rzadziej będą się pojawiać dni, w których się nie chce, ponieważ zobaczysz pierwsze efekty, będziesz mieć więcej energii, smuklej wyglądać i trening już wejdzie Ci w nawyk i stanie się przyjemnością.
PROGRESJA
Nieważne w jakim miejscu się znajdujesz, czy jesteś początkującą osobą trenującą czy zaawansowaną, zawsze warto sprawdzać jakie zrobiło się postępy. Najlepiej prowadzić dziennik treningowy i żywieniowy, zapisywać sobie co się danego dnia zjadło (można się zdziwić ile człowiek jest w stanie zjeść będąc tego nieświadomym). Prowadzenie dziennika to dodatkowa motywacja do tego, żeby być regularnym. Fajnie jest patrzeć, że w zeszłym tygodniu przebiegło się 6 km, a w kolejnym już 8 km.
UMÓW SIĘ Z KIMŚ NA TRENING
To zawsze motywuje. Kompan z którym regularnie chodzisz na treningi będzie dodatkową motywacją w dniu w którym kompletnie nie chce się ćwiczyć. Jeśli chodzi o bieganie zdecydowanie wolę biegać sama, lecz jeśli chodzi o jakikolwiek inny trening to towarzysz jest na wagę złota 🙂
WIZUALIZACJA
Wiem, wielokrotnie już o tym pisałam, ale to działa! Przypomnij sobie cel dla którego to robisz. Chcesz zmieścić się w stare spodnie? Chcesz wziąć udział w maratonie? Niezależnie od celu, ważne żeby go mieć!
1 Komentarze
Ja ostatnio miałam takie 5 dni „odpoczynku”. Pierwsze 3 dni – bo okres, bo wróciłam taka zmeczona, ze tylko padłam na łóżko. A kolejne 2 – to już czyste lenistwo. 3 dni wolngo i mój mózg się przestawił na tryb ” bez treningu mi lepiej”. Ale wczoraj się zawzięłam, dziś też. I mam nadzieje, ze zaraz znów wpadnę na dobre treningowe tory 🙂 Samo się nie schudnie 🙁